poniedziałek, 21 kwietnia 2014

4.


"Kocham cię ! "


Za sceną była praktycznie cała ekipa Justina. Kiedy weszłam tam każda osoba skierowała wzrok na mnie i się uśmiechnęli. Nie lubię być w centrum uwagi. Musiałam przez chwilę stać i oglądać Justina na wielkim ekranie, chociaż nie ukrywam, że w pierwszym rzędzie było lepiej. Nagle z sceny zbiegło dwóch tancerzy i złapali mnie za ręce. 
-Chodź- uśmiechnął się jeden. 
Poszłam gdzie mnie poprowadzili i dopiero po chwili dotarło do mnie, że jestem na scenie, na której Justin Bieber właśnie śpiewa. Jednak kiedy zobaczył nas zaczął kierować się w naszą stronę. Uśmiechając się i śpiewając wziął mnie za rękę i poprowadził na 'fotel'. Oniemiała usiadłam i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Serce mi waliło jak oszalałe, a policzki pewnie płonęły. Chłopak usiadł obok i objął, zaczął śpiewać powodując przyjemne mrowienie po ciele. Gładził mój policzek i w duchu podziękowałam sobie, że nie kładę tonę podkładu na twarz. Obok mnie leżał jakiś wianuszek i bukiet róż, Justin wziął najpierw wianuszek i położył mi na głowie i pocałował w czoło. Myślałam, że padnę. Justin Bieber właśnie pocałował mnie w czoło, a później wręczył bukiet. Prawie każda dziewczyna chciałaby być na moim miejscu. Kiedy piosenka się skończyła z trudem mogłam się ruszyć, emocje mną ogarnęły. Chłopak splótł nasze palce i tak zbiegliśmy ze sceny. Od razu po wejściu ze sceny każdy z jego ekipy podchodził do niego i mu gratulował. Dobraa.. Teraz poczułam się dziwnie. Najpierw każdy miło się uśmiecha, a teraz olewają mnie. Popatrzyłam na Justina i powoli zaczęłam kierować się w stronę z której ochroniarz mnie przyprowadził. 
-A ty gdzie się wybierasz?- usłyszałam głos, na dźwięk którego dziewczyną z całego świata miękną nogi
-Nie mogę tu przebywać. Dzięki. Nie zapomnę tego koncertu, ale teraz sobie pójdę.
Wyszłam stamtąd zanim zdążył mnie zatrzymać. Z kwiatami i wiankiem w ręku wróciłam na swoje miejsce. Ciężko znów było wdrapać się za barierki, ale na szczęście ochroniarz mi pomógł. Kiedy już było wiadomo, że koncert się skończył poszłyśmy szybko z Eleną do wejścia gdzie ustawiają się osoby z wejściówkami Vip. Wiedziałam, że dziewczyna z trudem powstrzymuje się żeby wypytać mnie jak tam było i wiedziałam też, że jeśli tylko wyjdziemy zasypie mnie pytaniami. 
Każda dziewczyna, która stała w kolejce była strasznie podekscytowana. Nie wiem czemu, ale chociaż to właśnie do mnie śpiewał przez ułamek piosenki nie skaczę z tego powodu i nie piszczę. Byłyśmy w kolejce ok. Piętnaste. Ja juz bym nie musiała tam iść, ale wiem, że Elena pragnie go zobaczyć. 
Kiedy nadeszła nasza kolej weszłyśmy tam razem jeszcze z dwiema dziewczynami. Ochroniarz moim zdaniem był brutalny. Popchnął Elenę tak, że wpadła na Justina. Trochę się wystraszyła, ale kiedy chłopak uśmiechnął się do niej i powiedział cześć to od razu go przytuliła. Podeszłam obok przyjaciółki, a Justin tak na mnie spojrzał. 
- teraz możesz tu być- zaśmiał się do mnie
-teraz tak-odpowiedziałam.
Uśmiechnęliśmy się do zdjęcia i kiedy już miałyśmy wychodzić to znaczy ochroniarze nas wyrzucali Justin zawołał nas. 
-mogę wiedzieć jak moja OLLG ma na imię? - spytał
- Rose, a to moja przyjaciółka Elena
-Miło mi was poznać.
Elena uśmiechnęła się i już musiałyśmy wyjść. Ci ochroniarze to zwierzęta nie ludzie. 
Przepchałyśmy się do wyjścia. Kiedy tylko wyszłyśmy z hali i czekałyśmy na taksówkę Elena zaczęła piszczeć i mnie ściskać.
- Dziękuję. Kocham cię ! 
Nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego uśmiechnęłam się i wsiadłam do taksówki, która właśnie podjechała. Elena przez całą drogę gadała o koncercie i o tym, że jestem szczęściarą, że to ja byłam OLLG. Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło, że taka gwiazda śpiewała do mnie, i mnie dotykała. Kiedy taksówką podjechała pod mój dom przed tym zanim wysiadłam Elena mnie zatrzymała. 
- Dziękuję.
- Dziękowałaś mi już tysiąc razy. Nie ma za co. Do jutra. 
Pożegnałyśmy się i wysiadłam z taksówki. Popatrzyłam na mój dom, w którym paliły się jeszcze światła. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je bezszelestnie i od razu poszłam do kuchni gdzie zastałam mamę.
- cześć - odezwałam się
- O Rose . Jak było? - od razu zapytała
- Świetnie. Justin ma wielki talent. 
- A do tego przystojny jest-uśmiechnęła się
- Mamo. Wiesz ty co
- Mówię tylko prawdę
- No przystojny jest, ale zupełnie nie osiągalny dla mnie
Rozmawialiśmy jeszcze trochę i przy okazji dowiedziałam się, że mama uważa, że Justin pewnie przy spotkaniu zauważyłby 'moja urodę' jak to ona określiła. Akurat z tym się zupełnie nie zgadzam no, ale dobra nie będę się z nią sprzeczać. Wypiłam szklankę soku po czym poszłam do siebie. Od razu postanowiłam wziąć prysznic. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny. W momencie kiedy woda zetknęła się z moim ciałem poczułam jak moje ciało przeszywają przyjemne dreszcze. 
Kiedy już się umyłam niechętnie wyszłam z kabiny. Brr jak chłodno. Szybko osuszyłam się po czym założyłam piżamę. Od razu wskoczyłam pod kołdrę, a na kolana położyłam laptopa. Po włączeniu od razu weszłam na tt i fb. Na fejsie ktoś dał linka z zdj z koncertu. Z ciekawości weszłam tam. Dziwne, że około dwóch godzin temu skończył się koncert, a już są zdjęcia w necie. Mniejsza z tym. Weszłam tam i oniemiałam. Na pierwszym zdjęciu była OLLG czyli ja. Wow jestem w internecie. Ogólnie było tam mnóstwo zdjęć moich i Justina. Jak to brzmi ' moich i Justina'. Na jednym obejmował mnie, na drugim gładził mój policzek, na jeszcze innym trzymał mnie za rękę. Najbardziej podobało mi się zdjęcie na którym Justin objął mnie i położył głowę na moim ramieniu. Każdą fotkę zrzuciłam sobie na pulpit. Na moim miejscu każda inna dziewczyna byłaby podniecona chyba przez resztę życia gdyby ją coś takiego spotkało, jednak ja sama nie wiem czemu jestem taka opanowana. Poszperałam jeszcze na tt i zauważyłam, że przybyło mi follwersów i niektórzy piszą o mnie. Dopadło mnie zmęczenie, dlatego wyłączyłam laptopa i położyłam się. Zasnęłam od razu. 
Kiedy się obudziłam poczułam słodki zapach. Tak jak mam w zwyczaju ubrałam się w dresy i zeszłam na dół.
-Hej słonko - podszedł do mnie brunet i pocałował w czoło. - Jak się spało?
-byłoby wygodniej gdyby ktoś nie zabrał mi kołdry- zaśmiałam się i szturchnęłam go lekko
-Zrobiłem śniadanie. Siadaj.
Usiadłam, a on podał mi talerz z naleśnikami z owocami.
-wiem, że uwielbiasz te owoce.
- Dziękuję. A ty nie jesz?
- Najpierw muszę obsłużyć moją królewnę
- Oj Justin- w odpowiedź na mój śmiech pokazał te swoje białe ząbki.
Chłopak postawił przede mną sok, a następnie sam usiadł i zaczął jeść. Przez pewien czas jedliśmy spokojnie jednak potem dostałam truskawką w twarz. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem na co ten wybuchnął śmiechem. Wzięłam trochę śmietany z naleśnika i wytarłam mu w twarz. Teraz to ja się śmiałam. Wygłupialiśmy się długo. W pewnej chwili przybliżył swoją twarz ku mojej. Nasze usta się zbliżały, a kiedy już miały się złączyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz