niedziela, 11 maja 2014

12.

"Prześladujesz mnie "


- Rose obudź się 
Poczułam szturchanie, a później dobiegł mnie głos mamy.
- Mm która godzina ?- wymruczałam
- 10. Za pół godziny jedziemy.
Kiedy rodzicielka wyszła zrzuciłam z siebie kołdrę i wstałam. Zrobiłam to chyba na szybko, bo przed oczami pojawiła się ciemność. Na szczęście te zamroczenie szybko minęło. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki gdzie następnie ogarnęłam się. 
- Rose idziemy ! - krzyk mamy
Zbiegłam po schodach. Z kuchni wzięłam nektarynkę i poszłam założyć buty. Standardowo założyłam trampki. 
- Gotowa.- krzyknęłam do mamy 
Moja mama, która jeszcze przed chwilą mnie poganiała sama nie była gotowa. Kiedy 5 minut później stała koło mnie zaczęłam się śmiać. 
- Z czego się śmiejesz ? 
- z ciebie
- Czemu ?
W odpowiedzi tylko Kiwnęłam głowę z niedowierzaniem. 
Wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy. 
- Widziałam cię wczoraj z tym naszym sąsiadem. No jak on ma. Nieważne. Co robiliście ?
- Zayn - szepnęłam
- Słucham ?
- Nasz sąsiad ma tak na imię 
Spojrzałam na nią a ona tylko się zaśmiała. Już nic nie mówiłam. W milczeniu dojechaliśmy do centrum handlowego. Wysiadłam z auta i w towarzystwie mamy poszłam do środka. Od razu zahaczyłyśmy o sklep z zasłonami. Nie wiem Czemu, ale zawsze uważałam, że w takich sklepach jest dość przytulnie. Moja mama oczywiście zatraciła się w rozmowie z sprzedawczynią i na mnie nie zwracała uwagi. 
- Jak będziesz mnie potrzebowała to jestem przed drzwiami - powiedziałam do mamy i wyszłam przed sklep. Na moje szczęście naprzeciwko drzwi sklepu stała ławka. Usiadłam na nią i tak jak mam w zwyczaju wyjęłam komórkę i zaczęłam się bawić. Po około 10 minutach znudziło mi się to. Przypomniałam sobie, że mam w torebce książkę. Wyjęłam ją i zaczęłam czytać.
- haloooo 
Podniosłam wzrok i zobaczyłam Justina ?!
- Prześladujesz mnie czy co ? 
- Chodzenie na zakupy to prześladowanie ?
- Niee, alee
- No właśnie. Żadne prześladowanie. Więc -usiadł koło mnie i zamknął książkę - umiesz czytać ?
' Co za głupek' pomyślałam
- Nie. Oglądam tylko obrazki
Chłopak wziął książkę i zaczął ją przeglądać.
- Przecież tu nie ma obrazków
- Wow. 
Zaczęłam udawać że bije brawo. 
- Nieważne. Co tu robisz ? - spytał w miarę normalnie a nie jak jakąś gwiazdka
- Czekam na mamę a ty ?
- Zakupy. 
To dziwne. Dziś mam drugie spotkanie z Zayn'em i już drugi raz wpadłam to znaczy spotkałam Justina. Same gwiazdy kurde. Powinnam czuć się wyróżniona. 
-Co kupujesz ? - spytałam
- co ? 
- No co kupujesz na tych swoich zakupach . A i gdzie ten twój ochroniarz. Myślałam że jesteście jak papużki nierozłączki.
- ha ha ha - udał że się śmieje. - No więc kupuje sobie ee.. czapkę. A Kenny poszedł po chipsy. A ty ?
- Ja nie poszłam po chipsy 
- Oj No weź. A co kupujesz ? 
- nowe zasłony. 
- kupujesz je tutaj przed sklepem ?
- A to tak nie można ? -udałam że jestem zdziwiona. 
- Niee. Myślę że nie
- Myślisz? Brawo
W tym momencie wyszła moja mama i mnie zawołała. Wstałam więc i poszłam do sklepu zostawiając Justina osłupiałego. No tak. Przecież Nikt nigdy nie ma odwagi tak zwracać się do niego.
- No Rose pomóż. te czy te ?
Pokazała mi dwa rodzaje zasłon. Jedne są jasno zielone a drugie błękitne.
- Błękitne. Bardziej pasują.
Już po jednym spojrzeniu na mamę Wiedziałam, że mama myślała o tym samym. Uśmiechnęłam się. - kupujemy. - poszłyśmy do kasy już po 5 minutach wyszłyśmy z sklepu.
Kiedy tylko wyszliśmy zauważyłam że chłopaka już nie ma. Może to i lepiej. Wzruszyłam ramionami i poszłam z mama do auta. Jest 13. Mam nadzieję że się wyrobie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz